Chwila, czy ja źle rozumiem, czy tezę o nadrozpoznaniach argumentują tym, że ludzie biorą leki?
Prawda jest taka, że są ludzie, którzy ćpają te prochy, żeby być lepszymi korporacyjnymi szczurami. W żaden sposób nie uzasadnia to utrudniania dostępu do nich, osobom które faktycznie ich potrzebują, a i ćpuny lepiej, żeby miały dostęp do środków medycznych, niż szukały towaru na ulicach.
Z tymi korposzczurami, którzy ćpaja Adderal to mam wrażenie jest bardziej fakt medialny niż coś rzeczywiście udokumentowanego. Leki na ADHD nie poprawiają wydajności pracy u osób które nie mają ADHD. Tymczasem w prasie i polskiej i amerykańskiej regularnie publikowane są teksty o tym jak to ludzie “muszą brać Addderal” żeby wyrobić się w pracy. Ale przecież ADHD bardzo często właśnie się manifestuje problemami z wykonywaniem korpo obowiązków. Wydźwięk wielu tekstów jest taki że ludziom się nie chce wysilić i skoncentrować tylko wolą ćpać. I jest to traktowane nie jako leczenie zaburzenia tylko nadużywanie.
Kolejna choroba, gdzie zamiast przyczyn albo powody aktywowania się objawów, zapisuje się na nie tabletki.
Masa ludzi cierpi z powodów nerwic, depresji, innych poważnych zaburzeń, a to tylko pogarsza sytuacje osób które mają predyspozycje do problemów psychicznych. Źródłem problemu jest środowisko w jakim żyjemy, ciągły bieg, stres, mało ruchu, mało zieleni, ciągłe przebodźcowanie.
Źródełem problemów w ADHD jest zaburzenie rozwoju mózgu i o ile lepsze środowisko itd pomaga, to mózgi osób z ADHD po prostu nie funkcjonują tak jak powinny (dla dobra siebie samych). O ile nie zmienisz całej cywilizacji osoby z ADHD mają wybór: terapie behawioralne i leki, albo znacznie większe prawdopodobieństwo uzależnień, niezdolności tworzenia szczęśliwych relacji, trudności, czasami skrajne, w realizacji planów a nawet funkcjonowania na podstawowym poziomie.
Pozdrawia osoba zdiagnozowana w wieku 38 lat, która dzięki tym lekom odkrywa, że może funkcjonować i robić normalne rzeczy w sposób nie powodujący skrajnego stresu.