Stosunek społeczeństwa do cyklistek najlepiej podsumowała Magdalena Samozwaniec, pisząc: „Panny na rowerach to był jednak w Krakowie evenement i shocking”.
Ona wsiadła na rower jako 12-latka i jeździła jak szatan, nie bacząc na to, że w gazetach rozpisywano się o tym, jak nieprzyzwoity jest rozkrok przy siedzeniu na siodełku i jak bardzo porządek społeczny podkopuje fakt, że oto kobiety noszą spodnie i podskakują wraz z rowerami na wybojach, budząc w sobie bogini wie, jakie dzikie żądze. Uchodziło jej to, bo po pierwsze po kolejnym przegranym powstaniu
Polacy w sporcie zaczęli widzieć narzędzie oporu wobec zaborcy, po drugie odnosiła fenomenalne sukcesy. Większość najlepszych kolarzy tych czasów — tak, startowała w zawodach z mężczyznami — mogła tylko patrzeć na jej plecy, gdy mijała ich i prostą drogą mknęła do mety.
W najnowszym odcinku Herstorii “Wysokich Obcasów” Natalia Waloch i Katarzyna Wężyk opowiadają o Karolinie Kocięckiej.